Obserwatorzy

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Diabelskie szarości w anielskiej oprawie

Oglądałam kiedyś film jakiś amerykański. Nie pamiętam oczywiście tytułu, pamiętam tylko, że był chyba katastroficzny, ale jak to była katastrofa to też nie pamiętam. Bo jak tak filmy zawsze oglądam nawet nie jednym okiem. Ale za to pamiętam jedną sceną jak bohater ustawił sobie na środku salonu Wieżę Diabła i nawet żona z tego powodu od niego odeszła. A potem ta żona zobaczyła w TV, tą górę którą mąż ustawił na środku salonu i uwierzyła, że on tego nie wymyślił tylko taka góra na prawdę istnieje. To tak prawie pamiętam z tego filmu. A to co pamiętam najbardziej to moje ogromne zdziwienie, że niby amerykanie, a nie znają swojej własnej, słynnej i niezwykłej góry.
Ale nie o górze ma być rzecz tylko o kolorach. Bo to już przecież 3 rok Danusiowych kolorków za co jestem jej wdzięczna bo mobilizuje mnie do pracy i przynajmniej raz w miesiącu mogę z Wami się spotkać :-)
Zajżałam dzisiaj na Danusi stronę żeby skopiować zdjęcie tematu i umieścić na swojej stronie i nieco zdębiałam.
Cały miesiąc pracowałam nad szarą komodą żeby zdążyć na czas i napisać posta. Komoda i milutkich, jaśniutkich, szarutkich kolorach, a na banerku napis: DIABELSKIE SZAROŚCI.
Komoda diablo nijak nie wygląda, a drugiej do jutra zrobić za cholerę nie zdążę - tym bardziej, że ta jeszcze tak nie do końca skończona. 
No cóż! Będzie rozanielony diabeł i już.


Ale po kolei.
Stylizowana by China komoda była mocno zniszczona, popękana i poobdzierana. Po nałożeniu ogromnych ilości szpachli do drewna - synek mój, bez którego za nic nie zrobiłabym komody na czas - ładnie ją wyszlifował i wyrównał.



Jak już wszystko było ładnie przygotowane, pomalowałam komodę pierwszą warstwą farby kredowej szary świt.


Jak przeczytałam dzisiaj temat to pomyślałam, że to właśnie ten kolor powinien być na wierzchu. No ale już trudno - nie zmienię tego.
Na to poszedł kolor vintage - czyli taki chłodny biały przełamany kroplą szarości (mówimy na to brudny biały).



I na koniec poszła poranna mgła, ale już nie na całości



Następny etap to przecierki, żeby wyciągnąć na światło dzienne, ukryty na samym spodzie "szary świt".



Na koniec, żaby stylizacji stało się za dość w najjaśniejszych miejscach komodę spatynowałam grafitowym woskiem.


O tym jak patynować meble, jak tylko obrobię filmik to w późniejszym terminie dodam. A na dzisiaj gotowa komoda spatynowana i zawoskowana w całości bezbarwnym woskiem w celu zabezpieczenia farby i nadaniu pięknego, satynowego połysku :-)




I to byłby koniec gdyby nie to, że w zadaniu był jeszcze jeden dodatkowy, obowiązkowy kolor - czerwony lub żółty.
Ja postawiłam na żółty czyli kwaśna cytryna :-)


Uwielbiam szarości pod każdą postacią. Uwielbiam szarości w szafie i na szafie. Swoją sypialnię mam właśnie w szarościach ale w wersji z różowym. Szary z cytryną to również połączenie które czasami mnie inspiruje.

Jeszcze tylko banerek zabawowy


Mam nadzieję, że Wam się spodoba.