Komodę skończyłam na koniec lipca ale zabrakło mi wosku na jedne drzwiczki i musiałam czekać aż przyjedzie do mnie z Poznania.
Wyobrażacie sobie, że w moim mieście nie można nigdzie kupić wosku, Że Castorama wycofała definitywnie wosk ze sprzedaży?
W każdym razie chciałam sobie trochę poeksperymentować:-)
Komoda była w fatalnym stanie.
Drzwiczki powyrywane, blat w opłakanym stanie całkowicie do wymiany, po prostu obraz nędzy i rozpaczy. Aż w pewnym momencie zaczęłam żałować, że ją przygarnęłam.
Ale gdzieś tam za rozpaczą przebijało jej piękno i ogromna ilość defektów:-)
Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcie tej nędzy i rozpaczy, zanim przypomniałam sobie o tym drobnym szczególe zdążyłam komódkę już nieco podszykować.
Ponieważ była niemal oblepiona brudem potraktowałam ją szlifierką. Nie czyściłam jej do gołej deski ale na tyle żeby usunąć brud i tak żeby został poprzedni kolor - nie musiałam jej przed pomalowaniem dodatkowo bejcować.
Całość odpyliłam i umyłam wodą z płynem do mycia naczyń. Dodatkowo żeby uniknąć niespodzianek przy malowaniu odtłuściłam denaturatem.
Ubytkami drewna i blatem zajął się ten, który jest prawie tak zdolny jak ja. Gdzie się dało dokleił nowe kawałki drewna, a gdzie się nie dało ubytki uzupełnił szpachlą do drewna.
A ja zabrałam się za malowanie
Na pierwszą warstwę poszła farba kredowa Vittorino w kolorze miętowym, a na nią biała.
Przy okazji zapraszam na Szybkie Rozdanie
Po wyschnięciu farby zawsze ręcznie szlifuję całość gąbką ścierną. Podczas szlifowania farba ładnie się poleruje, staje się aksamitna w dotyku i nabiera jakby lekkiego połysku, no i oczywiście przy okazji robię postarzające przecierki shabby.
Potem postanowiłam zaszaleć i jakoś ją dodatkowo przyozdobić. Przyszło mi do głowy żeby nanieść jakiś ładny szablon co dodatkowo zakryłoby jeszcze mankamenty tej komódki.
Wzór szablonu po wyschnięciu również przeszlifowałam gąbką.
A w sierpniu Renia jako krok 6 decoupage ogłosiła SZABLON
Aguś komoda jest teraz piękna. Kiedyś robiono porządne meble, nie to co dziś, sklejka, paździeż, okleina. Te dawne choć zniszczone, po odnowieniu zyskują nowe życie i wspaniale dekorują nasze domostwa. Jestem pełna podziwu dla tych Twoich poczynań czyszcząco-malująco- przecierająco-woskujących. Efekt powala na kolana.)
OdpowiedzUsuńSklejka nie jest jeszcze taka zła - sama jej używam np. na dno szuflady albo plecki. Gorzej z tymi paździochami które same w rękach się rozłażą - jak takie pęknie to już nie ma siły na uratowanie.
UsuńPodziwiam swoje zdolności!!! Widać, że w odnawianie mebli wkładasz wiele serca i że to Twoja wielka pasja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Agnieszko komoda świetna, coś podobnego mi chodzi po głowie tylko szablony inaczej ułożone :)
OdpowiedzUsuńdobrze że ja przygarnęłaś, bo wylądowałaby na śmietniku, albo w piecu, a tak jeszcze posłuży
pozdrawiam cieplutko
Ps.
małe sprostowanie- w tym miesiącu Justynką rządzi decu :)
Ale ja chyba na Twojej stronie dodałam linka?
UsuńKomoda jak nowa. Mnóstwo pracy, ale się opłaciło :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie teksty;"...zajął się ten, który jest prawie tak zdolny jak ja " :))))))))))))))
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo udana metamorfoza, pięknie wyszło :) a te szablony jeszcze dodają uroku :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię oglądać Twoje relacje z działań renowatorskich. Przemiana komódki bardzo udana. Podzielam opinię Danusi. Meble teraz to lipa po prostu, jak wiele innych rzeczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja u siebie w domu mam tylko stare drewniane:-) Tak mi zostało po pewnym przemeblowaniu mieszkania mojej mamy. Moja rodzicielka uwielbiała szurać meblami po całym mieszkaniu, aż kupiła sobie meblościankę (mam to po niej, że też często robię przemeblowania). Poustawiała swoje piękne nowe modne paździochy, a po kilku miesiącach oczywiście zapragnęła wszystko poprzestawiać. Przyjeżdżam do domu, podziwiam nowe ustawienia, a mama na to, że przestawiła je pierwszy i ostatni raz. Jeśli przyjdzie jej kiedyś do głowy znowu zrobić przemeblowanie to już będzie musiała kupić nowe meble. I tak skończyły się przemeblowanki w domu :-(
UsuńCudnie wyszła i zdaję sobie sprawę ile pracy Cię kosztowała. Ale jaka teraz satysfakcja, prawda?
OdpowiedzUsuńZdradzisz gdzie kupiłaś szablon? bardzo mi się podoba
Pozdrawiam ciepło
A szablony w moim mieście kupić można - mamy taki artystyczny sklep i tam mają również szablony:-)
Usuńaaa... a co do wosku ja swój tydzień temu kupiłam właśnie w Castoramie.....
OdpowiedzUsuńA ten z Poznania co do mnie przyjechał to właśnie z Castoramy. Nie wiem dlaczego u nas wycofali woski całkowicie. W OBI mają jeszcze woski ale tylko kolorowe, a bezbarwnych ni w ząb!
UsuńŚlicznie wygląda po renowacji, warto było się potrudzić!!!
OdpowiedzUsuńWow. Istne cudo stworzyłaś. Komoda jest rewelacyjna :-) Za to kochamy decu. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za słowa uznania :-) To miłe jak jeszcze ktoś pochwali dobrze wykonaną ciężką pracę :-))
OdpowiedzUsuńpracochłonne... SZACUN ! :)
OdpowiedzUsuńTo cudownie dawać meblom drugie życie. Komoda jak marzenie. Podzielam twoja pasje. meble stare i drewniane to dopiero rarytas. U mnie podobnie. Żadnej meblościanki i żadnych "paździochów". Wszystko znalazło sie w piecu brata. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńO tak :-) nawet w kuchni zrobiła sobie meble na wymiar ze starych kredensów :-))
UsuńNiezwykła przemiana:) komoda nie do poznania. Zawsze się dziwię jak wspaniale można odrestaurować stare meble. Jakie stają się piękne za sprawą zdolnych rąk.
OdpowiedzUsuńPięknie nic dodać nic ująć , no może jeszcze tylko dodam że podziwiam jak pieknie potrafisz przemienic rzeczy zwykłe w niezwykłe :) Zapraszam do mnie po wyróżnienie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo no no :) Majstersztyk Pani Kochana :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Piękna i z klasą. Super mebel!
OdpowiedzUsuńPodziwiam determinację w przywracaniu piękna ,efekt końcowy rewelacja,ileż to trzeba mieć cierpliwości ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Dobrze mieć w domu takiego renowatora jak Ty - ze starego grata, stworzysz coś, co zachwyca :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna. Pamiętam taką komodę ze strychu mojej babci. Pewnie gdzies już przepadła. Szkoda.
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie poradziłas z ta komódką, wyszło cudo. Świetny zyskałas mebelek a szabloniki miętaowe wyszły rewelacyjnie. Moja gratulacje !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiekna, podziwiam wykonanie :)
OdpowiedzUsuńPiękne odrodzenie!
OdpowiedzUsuńKiedyś to były meble, dzisiaj raczej kartony, z których za kilkadziesiąt lat niewiele zostanie.
Myślisz, że te kartony wytrzymają aż kilkadziesiąt lat? Chociaż z drugiej strony jak się zastanowię to kartony mojej mamy wytrzymały aż dwadzieścia kilka lat - jeden raz zrobiła przemeblowanie w domu (bardzo lubiła szurać często meblami) i powiedziała, że pierwszy i ostatni raz nimi szurnęła, gdyby przyszło jej do głowy zrobić to ponownie to się całkiem rozlecą!
Usuńjest prześliczna:))
OdpowiedzUsuńcudowna komoda. Podziwiam. Zapewne włożyłaś w nią wiele pracy. Efekt jest powalający.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście że sie nie poddałaś!! Cuna!! I ten kolor...!!!!
OdpowiedzUsuńNigdy się nie poddaję:-))) A im mebelek w gorszym stanie tym większa satysfakcja i tym bardziej mobilizuje mnie do pracy...
Usuń