Ponieważ moje ręce zawsze były niespokojne to robiłam zawsze i od zawsze różne rzeczy. Zawsze lubiłam też haft krzyżykowy - zaraziła mnie tym moja ciocia, a nauczyła mama. No i tak sobie wieczorami siadywałam i obrazki wyszywałam. A jak już wyszyłam to lądowały sobie eden za drugim w takim specjalnym, tylko do tego przeznaczonym koszyczku. Bo wyszywać lubię, ale na ścianie to już niekoniecznie misię podoba:).
Dlatego róże miałam gotowe już od dawien dawna, a Gosia "przymusiła" mnie żeby jednak pogrzebać trochę w zasobach koszyczka i wyją na światło dzienne co tam sobie leży od lat.
Ale same róże to jeszcze nie wszystko - bo jak pokazać kawałek szmatki?
I tutaj znowu Gosia ma swoją zasługę i moją wdzięczność z mobilizację. Bo przecież pięknej róży należy się piękna oprawa!
Ramę kupiłam już też ładnych kilka miesięcy temu na mojej ulubionej giełdzie za marne grosze. Fakt, że była nieco sfatygowana i wymagała naprawy i poprawy to leżała w kącie i czekała grzecznie na dzień łaski.
I dzień łaski był wielki i dla róży i dla ramy.
Papierem ściernym przeszlifowałam ramę, wyczyściła z brudu i odtłuściłam denaturatem, a ubytki i wielkie, brzydkie szpary potraktowałam szpachlem do drewna.
Następnie ramę pomalowałam farbą kredową własnej produkcji - o farbie pisałam tutaj, ale opiszę jeszcze raz:
Do zwykłej farby akrylowej do ścian (w tym przypadku to była farba Śnieżka - Barwy natury - Posrebrzane żyto) wsypuję kredę kupioną w sklepie budowlanym za 10 zł. (na Allegro znalazłam za 6 zł ale dochodzą koszty przesyłki) i mieszam. Nie podam proporcji ile farby i ile kredy bo sypię po prostu aż uznam, że już jest dość. Kredę sypię małymi porcjami i cały czas mieszam. Jak wsypie się za dużo kredy to zawsze można dolać wody.
Jak już farba wyschła, gombką ścierną przeszlifowałam całą ramę żeby wygładzić i wypolerować farbę i poprzecierać miejscami żeby odkryć starą, złoconą powłokę, wydobyć efekt shabby chic.
Jeszcze tylko mój ulubiony lakier, super matowy, szybko schnący, zupełnie bezzapachowy, rewelacyjny:)
Tylko obrazy olejne mogą być oprawione bezpośrednio tylko w ramę, Każda inna technika wymaga dodatkowo paspartu. A że takich różnych dziwnych rzeczy w moim domu nie brakuje to wygrzebałam gdzieś z dna szafy takie akurat idealnie pasujące do całości i Róża gotowa:)
Haft krzyżykowy jest tak prosty, że na ten temat kursiku robić nie będę.
I obowiązkowo benerek wyzwania:
http://malgosia-mojerekodzielo.blogspot.com/2015/05/zabawa-tematyczna-czyli-rok-inspiracji.html?showComment=1431273898749#c5962016828552379277
I Linkowe Party z Diana Art
http://divianaart.blogspot.com/2015/05/linkowe-part-3-bawimy-sie-dalej.html
za link na lakier wielkie dzięki na pewno skorzystam, a rama i cały obrazem wyszły elegancko
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo - jestem bardzo zachwycona tym lakierem. Jest super matowy, szybko schnie i jest wyjątkowo tani. Najgorsze jest tylko to, że kupiłam ostatnie trzy puszki w Leroy Merlin?
UsuńŚliczny haft we wspaniałej oprawie :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyhaftowałaś różę i rewelacyjnie odnowiłaś ramę - całość wygląda świetnie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrześliczny obrazek ♥ pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńŚliczny haft, powinnaś ich więcej wyciągnąć z koszyczka. Pomysł ma ramkę super :)
OdpowiedzUsuńSliczna roza w peiknej oprawie :) Przeczytalam, i obejrzalam z ciekawoscia :)
OdpowiedzUsuńśliczny obrazek
OdpowiedzUsuńPrześliczny, pięknie wykonany!
OdpowiedzUsuńObrazek piękny - świetnie dopasowana rama do motywu.
OdpowiedzUsuńNa temat kursu już się chyba wypowiadać nie będę - bo jak zwykle precyzyjnie, jasno, pięknie zilustrowane.