Obserwatorzy

niedziela, 26 lipca 2015

Kredki w Szufladzie

Szuflada ogłosiła jakiś czas temu wyzwanie - Kredki.
A ja mam bardzo dużą szafę i jak się w niej nieco pogrzebie to różne rzeczy można wygrzebać.
Dlatego pracę dla Szuflady miałam przygotowaną już hoho! jak dawno:-) Należało ją tylko wygrzebać z dna szuflady i w końcu oprawić.


 Już ładnych parę lat temu namalowałam pastelami portret córki mojej przyjaciółki. Zosia dzisiaj jest już pannicą jak się patrzy, a portrecik z niewiadomojakich powodów leży ciągle u mnie (może podaruję jej go jak skończy 18 lat?).
A może portrecik dlatego leży ciągle u mnie, bo już wtedy wiedziała, że ma wystąpić w wyzwaniu Szuflady?
W każdym razie pastele którymi malowałam ten portret również ciągle grzecznie leżą w szufladzie:-)
Jak patrzę na ten portret to do dziś podziwiam małą Zosię, że tak cierpliwie stała pozując.




I banerek wyzwania Szuflady



czwartek, 23 lipca 2015

Salon shabby chic w kolorze ecru i 1 ROCZNICA u Danutki

Trochę to trwało ale w końcu się uporałam i mogę Wam przedstawić salon w kolorze ecru wszystko wykończone w stylu shabby chic.


 Na 1 rocznicę kolorków u Danutki postanowiłam przygotować coś specjalnego, coś co najbardziej lubię robić i oczywiście w moich ulubionych kolorach. Ponieważ w planach miałam wymianą sofy i stołu w salonie to zaczęłam dwoić się i troić żeby zdążyć do końca lipca skończyć swoją wielką pracę. Zważywszy ostatnie wydarzenia, miałam niejakie obawy czy dam radę. Ale udało się i oto przedstawiam dzieło w kolorach MAJA 2015



 Jako, że właśnie meble lubię robić najbardziej, a meble najbardziej lubię przyozdabiać w kolory ecru to nie było innej opcji na tak ważne wyzwanie. Mogę tylko żałować, że nie uczestniczyłam w zabawie od początku.
Danusiu jesteś osobą niesamowitą, nieprzeciętną i niebanalną. Masz w sobie niezwykły dar jaki można znaleźć u nielicznych. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojej pracy jaką wkładasz dla nas wszystkich. Gratuluję i podziwiam za trud i cierpliwość. 

A teraz po kolei to co przygotowałam:


Najbardziej chodziło mi o sofę i to było na początku moim założeniem. Ponieważ jednak zostało jeszcze materiału to nie można było przy okazji nie odnowić i dopasować puf, a za ciosem to i stół, który czekał na swoją kolej w piwnicy postanowiłam do kompletu przerobić. 
Każdy mebel jest z innej epoki i w zupełnie innym stylu, ale wykończone w ten sam sposób doskonale do siebie pasują.


No może trochę przesadziłam stwierdzeniem, że każdy z tych mebli został w ten sam sposób wykończony. Ale na pewno każdy z nich został pomalowany tą samą, moją ulubioną farbą Vittorino.


 Sofę pomalowałam nie usuwając wcześniej starej powłoki. Ponieważ jestem nie ufna i jakoś nie wierzę w to, że można malować nie szlifując, a jedynie po umyciu detergentem, to lekko tylko zmatowiłam drewniane elementy sofy gąbeczką ścierną, a następnie umyłam denaturatem i pomalowałam farbą kredową. Stół wyszorowałam i wyczyściłam ze starych powłok bardzo dokładnie w całości, potem dolną część przeciągnęłam bejcą  i pomalowałam farbą kredową.


Natomiast puf przygotowała do malowania nazwijmy to - pośrednio, czyli nie szlifowałam dokładnie, ale na pewno zdecydowanie mocniej niż sofę.
Po pomalowaniu już w każdym przypadku działałam tak samo - czyli szlifowanie i przecieranie, woskowanie i polerowanie.
Blat stołu pomalowałam lakierem poliuretanowym do parkietów.
Jeszcze tylko rzut oka na kilka detali.






A tak wyglądała sofa przed zrobieniem


Banerek zabawy 1 ROCZNICY :-)


 I biegnę nakarmić Stefanka

środa, 22 lipca 2015

Puszka na pędzle :-)

Zaległości robią mi się coraz większe. Gonię, gonię i nie mogę dogonić.
Jak wróciłam z Litwy w skrzynce czekało na mnie awizo z niespodzianką. Następnego dnia rano skoro świt popędziłam co sił na pocztę i oto co tam na mnie czekało:



 Tą śliczną puszkę dostałam od Agatki z robotkirecznenawesolo.blogspot.com 
Dzięki niej w końcu moje pędzle już nie leżą porozwalane na półkach podłodze i gdzie się tylko da, a mają swoje własne i to takie piękne miejsce :-)

Niestety przez te moje tyły Agatka dłuuugo musiała czekać na swoją niespodziankę, ale najważniejsze jest to, że w końcu się doczeka!






Mam nadzieję, że jej się spodoba:-)

To tak dzisiaj na szybko.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Bawełniane woreczki na LAWENDĘ z transferem

Lawendę przywiozłam w zeszłym roku z Prowansji i tak leżała sobie grzecznie w szufladzie i czekała aż uszyję dla niej woreczki. 
O Lawendzie w końcu zapomniałam, że jest i całe szczęście - w zeszłym roku nie umiałam jeszcze transferować:-)



Aż tu Agata z kreatywnegobazarka jako kwiatowe wyzwanie lipcowe ogłosiła LAWENDĘ!
Od razu przypomniałam sobie o mojej pachnącej Lawendą szufladzie i wyczarowałam dla niej specjalnie przyozdobione, z cieniutkiej, białej bawełny woreczki.





Do transferu druku użyłam oczywiście nitro, a nie olejku lawendowego - dlaczego? Ze względu na zapach - lawenda pachnie cudnie w kwiatach i w olejku nalanym do kominka. W swojej skondensowanej formie olejkowej można by rzec, że wręcz śmierdzi, a na dodatek ten smród długo się utrzymuje w pomieszczeniu. Nitro nie śmierdzi aż tak intensywnie i szybko się ulatnia.
Ale zapach nie jest jedynym powodem. Tak jak już wcześniej testowałam tutaj różne płyny do transferu na nitro transfer na tkaninie wychodzi najlepiej.



A tak wygląda każdy z nich po kolei










Ostatni rzut oka na wszystkie razem bo każdy z zapachowych woreczków znalazł już swoje miejsce.



sobota, 11 lipca 2015

Z Art-Piaskownicą ku niebu

Jeszcze przed wyjazdem znalazłam stronę Art-Piaskownicy i jej zabawę fotograficzną "Ku niebu". I mogę pokazać kolejne skarby jakie przywiozłam z Litwy.
Oto kilka ujęć jakie tam złapałam:






  
Niebo patrząc w dół










 Troczę nie na temat, ale ja byłam mocno zaskoczona jak one za mną łaziły bez strachu:-)