Tą piosenkę z dzieciństwa śpiewam sobie od 4 dni jak tylko przeczytałam u Danutki temat na wrzesień :-)
Cętek to ja generalnie nie znoszę, ale skoro szefowa każe to nie ma gadania tylko należy zakasać rękawy!
Od samego początku wpadały mi przed oczy cętki w postaci szablonów, ale odrzucałam te cętkowane myśli od siebie natychmiast bo przecież po co komu takie coś.
Lecz skoro wrzesień ma być cętkowany to dyskusji nie ma i zabrałam się natychmiast za wycinanie cętkowanego szablonu.
No ale jak tu iść aż na taką łatwiznę przy tak drapieżnym zadaniu?
To zabrałam się za wycinanie drugiego szablonu.
Szablony jednak nie mają żadnych kolorów, a zadanie przecież jest kolorystyczne więc wygrzebałam z dna wszystkiego co mam na później skrzyneczkę którą kiedyś zaczęłam i nie skończyłam bo ważniejsze rzeczy stały się ważniejsze....
Obejrzałam ze wszystkich stron i stwierdziłam, że na cętkowane zadanie będzie po prostu idealna :-)
Żeby nie tracić czasu i nie czekać, aż znowu "coś" okaże się ważniejsze natychmiast przystąpiłam do ozdabiania wygrzebanej skrzyneczki.
A tak wyglądał po kolei cały etap prac:
Na to co zaczęte położyłam biały szpachel do drewna oczywiście w kształcie przygotowanych szablonów na tą specjalną okazję
Następnego dnia, jak już szpachla wyschła, przeszlifowałam gąbeczką ścierną żeby wyrównać i wygładzić wypukłości
Powierzchnia odpowiednio przygotowana i przyszedł czas na malowanie
Szarości uzyskałam farbami w kolorze szary świt i grafitowy ołówek, a brązy mleczną i gorzką czekoladą. Kolor biały to bawełna.
I znowu szlifowanie żeby powyciągać kolory spod spodu
Potem tylko mycie z kurzu, woskowanie całości i polubiłam cętki :-)
Po raz pierwszy żałuję, że nie możecie sobie tego zobaczyć na żywo bo wygląda na prawdę imponująco :-)
Ale nie na tyle żeby powiesić je w szafie i zakładać na siebie - lampartom jest w nich bardziej do twarzy :-)
Wykonana na specjalne wyzwanie Cyklicznych kolorów artystek kolorystek