Dostałam od mojej córki stary kredens z lat 70 - tych, który nabyła razem z działką.
Kredens żadne cudo, zrobiony z paździocha, ale fornirowany porządnym fornirem. Fornir niestety dostawał wilgoci dlatego tu i tam po prostu odpadł :-(
Ale zadziwiające w nim jest to, że chociaż mebel z paździocha, ma z górą 40 lat to trzyma się kupy bardzo solidnie. Jest stabilny i mocny. Nie trzeba go kleić ani w żaden sposób wzmacniać. No to jak wyrzucić taki socjalistyczny cud techniki?
Gdyby nie wilgoć jaką regularnie dostawał z cieknącego dachu to byłby jak nowy!
Zajęłam się więc na początek górą kredensu.
Brzydal prawda :-)
Odstający fornir pousuwałam
Zardzewiałe śrubki również
A w miejsce usuniętego forniru położyłam szpachel
Po wyschnięciu żeby wyrównać całość przeszlifowałam szlifierką
Wygładzoną, oczyszczoną i odtłuszczoną szafkę pomalowałam farbą kredową Vittorino - na zewnątrz kolor Poranna mgła, a wewnątrz Kwaśna cytryna
Ponieważ z założenia szafka miała być gładka bez przecierek to malowałam wałkiem dla uzyskania jak najbardziej jednolitej powierzchni.
Na koniec całość zabezpieczyłam matowym lakierem
Na koniec całość zabezpieczyłam matowym lakierem
Ponieważ płyta pilśniowa na plecach szafki była również w całkiem dobrym stanie to zachowałam oryginalną tylko położyłam na nią tapetę żeby zasłonić dziurki, a i motyw tapety baaardzo przypadł mi do gustu :-)
I tym sposobem brzydka łazienka Werandy zyskała całkiem ładną szafkę - już nie górę kredensu, a szafkę wiszącą
Jedyna rzecz jaką musiałam wymienić to zardzewiałe śrubki którymi była skręcona tylna płyta.
Jak dalej tak dobrze będzie się trzymać to kolejne 40 lat może śmiało posłużyć
Teraz na zrobienie czeka dół kredensu